czwartek, 4 czerwca 2015

Legenda prawicy namiętnym drukarzem pieniędzy

5 czerwca mija 11 rocznica śmierci Ronalda Reagana.
Nie muszę chyba nikomu opowiadać, jak wielką estymą cieszy się do dziś wśród wielu prawicowców ów 40. prezydent USA. Wedle panującego dziś mitu Reagan miał obalić komunizm, deregulować, obniżać podatki i być niemalże najbardziej wolnorynkowym politykiem XX wieku.
2 lata temu napisałem do Najwyższego Czasu tekst odbrązowiający Reagana (czytaj tutaj), lecz nigdy dosyć uświadamiania i pokazywania prawdziwej natury tegoż polityka.

Otóż mało kto z prawicowych wielbicieli Pana Reagana zdaje sobie sprawę z tego, że przez większość czasu, gdy rezydował w Białym Domu naciskał na szefa FED, Paula Volckera, aby jeszcze bardziej obniżał stopy procentowe. Parafrazując: REAGAN NACISKAŁ NA BANKSTERA, REZYDENTA WALL STREET NA STANOWISKA SZEFA BANKU CENTRALNEGO, ABY TEN DRUKOWAŁ WIĘCEJ PIENIĘDZY.
Panowie kłócili się o to aż do 1987, gdy Reagan nie odnowił Volckerowi kadencji i dlatego wybrał sobie posłusznego i chętnego do dodruku Alana Greenspana. Gdy tylko na urząd przyszedł do Fed-u. od razu zaczął się karnawał łatwego pieniądza, który skończył się wraz z bańką dot.com.

Warto także wspomnieć, uprzedzając wszystkie rocznicowe słowa zachwytu nad Reaganem, iż był on - takim samym jak wszyscy inni prezydenci USA od ponad wieku - wiernym sługą i marionetką bankierów. To właśnie Reagan mianował na sekretarza skarbu szefa (zmiecionego w czasie kryzysu z 2008) Merrill Lynch, Donalda Regana, zapoczątkowując tym samym żałosną tradycję zgodnie z którą najbardziej wpływowy w danym momencie bank dostaje urząd sekretarza skarbu i urządza gospodarkę pod siebie. Ronald Reagan nie był wprawdzie ze wschodniego wybrzeża, ale szybko otoczył się bankierami, np. Walterem Wristonem z Chase, który był jednym z jego głównych doradców. To właśnie dlatego w czasie prezydentury Reagana Chase rozrósł się aż tak gwałtownie.

Czy ktoś coś mówił o wolnorynkowej rewolucji Reagana?