niedziela, 22 lutego 2015

Waldemar Deska, czyli dramat libertarian

Czy Wy też odnosicie takie wrażenie, że kandydat Ruchu Narodowego na prezydenta, Marian Kowalski, gdyby doszedł do władzy to chciałby wam dać wpier...l?
Przepraszam za język, ale właśnie coś takiego odczytuję zawsze, gdy na niego patrzę.

Kandydaci prawicy jak zwykle plotą swoje tradycyjne bzdury. Twierdzą, że są wolnościowcami i antysystemowcami, a jednocześnie mówią, że mamy słabe państwo i że trzeba je wzmocnić. ŻADEN z nich nie proponuje najważniejszych wolnościowych postulatów: secesji, autonomii regionów, decentralizacji władzy, jej fragmentacji. Wszystko, co mają do powiedzenia sprowadza się mniej więcej do stwierdzenia: "Głosujcie na mnie, bo ja jestem uczciwy i jak dojdę do władzy, to będzie lepsze państwo". Wszyscy, jak jeden mąż zdradzają tę samą fatalną wiarę w utopijną instytucję zwaną państwem, której reformować zwyczajnie się nie da.
Wybaczcie, ale po co nam obniżka podatków pod rządami prawicowców? Żeby powiększyć armię i zwiększyć dochody państwa? Po jakie licho?!

Niestety, niewiele lepszy (lepszy?) jest niejaki Waldemar Deska, oficjalny kandydat Partii Libertariańskiej na stanowisko prezydenta. Facet właściwie wziął się znikąd i niestety wygaduje bzdury, które nie licują nikomu, kto powołuje się na teorię doprowadzoną do świetności przez Murraya Rothbarda.

Oto czytam wywiad z Panem Deską przeprowadzonym dla serwisu Libertarianin.org, na którym mam zaszczyt publikować swoje comiesięczne felietony.
Wybaczcie, drodzy libertarianie, ale facet mnie nie tylko nie przekonuje, ale i zasmuca.
Przede wszystkim, zamiast negować państwo, przekonuje uparcie, że trzeba "przestrzegać konstytucji"? Ale czemu niby, Panie Waldemarze? Czy nasza konstytucja przypomina choć trochę amerykańską konstytucję, żeby jej tak bronić? (choć i to nie ma większego sensu) Od kiedy w ogóle libertarianie uważają, że przed państwem ludzi chroni dokument wystawiony przez samo państwo? Nie czytał Pan nigdy Lysandera Spoonera?
Deska jest także przeciwnikiem prywatyzacji Lasów Państwowych, no nam ich ponoć "wszyscy zazdroszczą". Nie prywatyzowałby też PKP. W ogóle uważa, że choć wolnościowcy "odmieniają wolność na wszelkie możliwe sposoby", "w praktyce z wolnym rynkiem jest gorzej". Libertarianin, który twierdzi, że w praktyce z wolnym rynkiem jest nie najlepiej - ludzie, skąd wyście go wzięli?
Na pytanie o to, kto jest dla niego największym autorytetem wśród wolnościowców, odpowiada: Bob Marley (O Boże, powiedzcie, że ten cały wywiad to jakiś żart...)

To nie koniec. Pan Deska chce także korzystać z pomocy państwa, walcząc z wielkimi korporacjami. Uważa, że "Państwo dotychczas nie radziło sobie, jest słabsze od globalnych graczy."
Człowieku!! Czy ty nigdy nie czytałeś nic na temat teorii monopoli, czym one tak naprawdę są oraz nie uświadomiłeś sobie tego, iż bez państwa zwyczajnie ich nie było? To nie państwo powinno nas bronić przed korporacjami, lecz my powinniśmy być bronieni przed państwem oraz jego pseudo-prywatnymi korporacjami!!

Ale prawdziwą wisienką na torcie jest następujące pytanie serwisu Libertarianin.org oraz odpowiedź Deski:

Czy czytał Pan coś z wolnościowej literatury? Czy ma Pan swoją ulubioną pozycję wśród książek?
Źródeł wolności poszukiwałem w naukach Jezusa Chrystusa, Buddy, Mahometa, Konfucjusza, św. Tomasza, Jana Pawła II i Dalajlamy. To wielcy intelektualiści. Byłem też uczniem Maharishi Mahesh Jogi, liznąłem więc wiedzy wedyjskiej. To główne strumienie światowej kultury. I to doprowadziło mnie do Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, a potem do naszej Konstytucji z 1997 roku, gdzie z zachwytem odnalazłem, jak w pigułce, główny przekaz, istotę myśli humanistycznej i wolnościowej dla wspólnego dobra.


Murray Rothbard, gdy jeszcze żył, musiał także radzić sobie nieustannie z kolejnymi "Deskami", których w latach 80. i 90. nie brakowało w amerykańskiej Partii Libertariańskiej. Rothbard wszystkich "odjechanych" libertarian, którzy poprzez libertarianizm rozumieli promowanie alternatywnego stylu bycia, ekologiczne i para-religijne odpały oraz rezygnację z podstawowych zasad libertarianizmu określał pojęciem wywodzącym się z jidysz: Luftmenschen. Przykładem takiego właśnie, błądzącego w chmurach osobnika, wydaje się być niewątpliwie Waldemar Deska.


Libertarianie: szczerze, to jest dramat.
Możecie mnie za to krytykować, ale wystawiając kogoś takiego w wyborach, jedynie narażamy się na śmieszność. Jeśli Pan Deska chce państwowej własności, kruszyć partyjny beton, wieść alternatywny żywot oraz walczyć GMO i korporacjami, powinien zapisać się do Nowej Lewicy. Nie do libertarian.

Powtórzę jeszcze raz: Waldemar Deska jako kandydat PL na prezydenta to jeden, wielki dramat.