Najbardziej niezbadaną dziedziną życia społecznego
są wszystkie te przestępstwa, które przy pomocy dekretu władzy
uznawane są za zgodne z prawem. Luka pamięci nigdy nie ukaranych
wykroczeń to miejsce otoczone społecznym tabu.
O tym, że prawo stanowione różni się od prawa
naturalnego wiedzą nawet dzieci (no, może poza skrajnymi
legalistami, ale to już przypadek kliniczny). Gdyby bowiem uznać,
że prawem jest wszystko to, co orzeknie państwo, wówczas za
legalny należałoby uznać m.in. Wielki Głód na Ukrainie, który
został wywołany przez Sowietów zgodnie z obowiązującym prawem. W
identyczny sposób za legalną trzeba byłoby uznać eksterminację
podziemia antykomunistycznego w Polsce, gdyż zgodnie z obowiązującą
konstytucją antykomuniści działali nielegalnie.
Na skrajny legalizm nie decyduje się więc zbyt wiele
osób, gdyż jego wady są aż nazbyt widoczne. O wiele więcej osób
wybiera zatem legalizm umiarkowany, który dopuszcza istnienie
porządku prawa naturalnego, lecz głosi konieczność jak najdalej
idącego dostosowania się do dekretów Lewiatana. Umiarkowany
legalista, którym jest 99% ludzkości, twierdzi na ogół, że
wprawdzie np. zsyłka na łagry może i była legalna w sensie
zgodności z komunistyczną konstytucją, lecz sama władza sowiecka
była nielegalna, gdyż zdobyto ją na drodze zamachu stanu oraz
stała w sprzeczności z demokratycznymi procedurami. Gdyby jednak w
sowieckiej Rosji skradziono komuś samochód, a sowiecki sąd orzekł
dla przestępcy karę więzienia, umiarkowany legalista
nieoczekiwanie stwierdziłby, że władza sowiecka miała prawo karać
przestępcę. Nagle okazałoby się więc, że nielegalna władza
Sowietów w pewnych aspektach była jednak legalna.
W odpowiedzi na tę sprzeczność na skrajnym
marginesie głównego nurtu legalistycznego funkcjonuje legitymizm,
skłonny uznać za legalne tylko i wyłącznie prawo stanowione przez
„prawowite rządy”. Legitymistami są w zasadzie wyłącznie
zwolennicy dawnej monarchii, pochodzącej rzekomo od Boga, ale przy
braku takowej od co najmniej 100 lat, zmuszeni są uznać, że od
ponad wieku nie wymierzono nikomu żadnej sprawiedliwości.
Komizmu i sprzeczności powyższych rozwiązań unika
jedynie libertarianizm, który głosi, że jedyne możliwe
przestępstwo polega na wykroczeniu przeciwko prawu naturalnemu,
któremu podlega zarówno szary człowiek, jak i państwo. Prawo
naturalne ludzkości oczywiście nie wystarczy; konieczny jest też
ktoś, kto będzie pilnował jego przestrzegania w praktyce. W
doborze osób, które będą egzekwowały prawo nie można jednak
popełnić największego grzechu z możliwych – nie wolno sprawić,
aby wypełniania prawa naturalnego strzegła ta instytucja. która z
definicji je łamie.
Jeżeli prawo naturalne znaczy cokolwiek, jeżeli
naprawdę wierzymy w jego istnienie, musimy uznać, że państwo
nieustannie je łamie, nawet jeśli usilnie pragnie je stanowić.
Karząc przestępcę, który kradnie samochody jednocześnie łamie
prawo własności właściciela auta, który do wymierzenia kary
mógłby zamiast przymusowych usług państwa posłużyć się
prywatną firmą. Złodziej, który złupione mienie przeznaczałby
nawet na pomoc potrzebującym, wciąż pozostanie złodziejem.
Powyżej przytoczyłem zaledwie kilka najbardziej
drastycznych przykładów masowych przestępstw, którymi XX wiek
niechlubnie zapisał się w dziejach ludzkości. Jednakże
rzeczywistość jest naznaczona o wiele większą liczbą
zapomnianych krzywd i przewinień, które społeczeństwo celowo
przemilcza w imię rzekomo wyższego celu, jakim jest dobro państwa.
Każdego dnia spotykamy się z dziesiątkami drobnych i większych
wykroczeń państwa, które w ramach ideologicznej absolucji
puszczane są w niepamięć. Każdego dnia dochodzi do milionów
krzywdzących decyzji administracyjnych, interpretacji przepisów
dokonanych na niekorzyść obywateli, przywłaszczeń dokonanych
kosztem obywateli, nadużyć i zaniechań, błędów i pomyłek.
Zdecydowana większość z nich nigdy nie zostanie zbadana, nie
mówiąc już o wymierzeniu kary, tylko i wyłącznie dlatego, że
państwo ma zagwarantowane status ostatecznej instancji, która ma
prawo się mylić.
Naukowcy świata Zachodu z nieskrywaną wyższością
opisują zjawisko tabuizacji obecne w plemionach pierwotnych oraz
pojawiające się w niektórych sferach społeczeństw współczesnych,
lecz nigdy nie podejmują podstawowego tabu przestępstwa zwanego
państwem. Jako obywatele mamy prawo mówić o konkretnych
przestępstwach, których dopuszczają się pojedynczy urzędnicy, a
nawet całe państwa, lecz wypowiadanie się na temat przestępstwa
dokonującego się poprzez sam fakt istnienia państwa karane jest
bezwzględnie.
Kara za krytykowanie państwa jako takiego polega
przede wszystkim na drwinie i ostracyzmie, lecz jest niezwykle
skuteczna. Teoria libertariańska jest ochoczo wyśmiewana zarówno
po lewej, jak i po prawej stronie sceny politycznej, lecz najczęściej
spotyka ją zmowa milczenia. Państwo jest głównym sponsorem świata
nauki, więc naukowcy na ogół o libertarianizmie zwyczajnie milczą.
W ten sposób wolnościowi ideolodzy są nieustannie marginalizowani
jako nienaukowi i pozostający w rzekomym wielkim błędzie.
Oszukiwane przez państwo masy są w ten sposób pozbawiane
przywództwa, które zdolne byłoby wyrwać je z letargu.
Siła tabu w społeczeństwach pierwotnych polega na
tym, że do jego przestrzegania nie są potrzebne żadne środki
przymusu bezpośredniego. Instytucja tabu pochodzi ze świata
religijnego i stanowi przekonanie, które każdy człowiek plemienia
nosi głęboko w sercu. Odrzucenie tabu jest dla członka plemienia
pierwotnego równoznaczne z postawieniem się poza wspólnotą. W
identyczny sposób człowiek współczesny dokonał tabuizacji
instytucji państwa. Przyjąwszy wiarę w państwowego bożka,
wyraził zgodę na wrzucanie wszystkich przestępstw dokonywanych
wspólnie z innymi w ramach państwa do zbiorowej luki pamięci.
Pilnie dba o podtrzymywanie tabu przestępstwa zwanego państwem i z
radością uczestniczy w wykluczaniu ze sfery „poważnych ludzi”
wszystkich tych, którzy śmią targnąć się na fałszywy mit.
Ponieważ tabu ma źródła religijne, charakter kultu
posiada także przekonanie o konieczności istnienia państwa.
Uzasadniając jego istnienie, jego zwolennicy są skłonni zawiesić
wszelkie prawidła, którymi kieruje się rozum, a przydawane
Lewiatanowi atrybuty świadczą, że w wyobrażeniu wielu ludzi mamy
do czynienia niemal z osobno istniejącym organizmem. Wiara w
istnienie państwowego bożka jest na tyle mocna, że zachowują ją
nawet ludzie, którzy uważają siebie samych za racjonalnych
ateistów i odrzucają osobowego Boga chrześcijan. Wszystkich
wyznawców tabu państwa łączy także przekonanie, że ich wiara
jest w stanie odpuścić grzechy, których dopuszczają się
działając w ramach państwa.
Tabuizacja państwa ma jeszcze jeden skutek:
umieszczając przestępstwa państwa w luce pamięci kolejne
pokolenia tworzą dla swoich następców nieustanne złudzenie
toczonego przez siebie poczciwego żywota. W rezultacie przychodzący
na świat człowiek dopiero po pewnym czasie odkrywa, że otaczający
go świat wcale nie jest taki, jakim piszą go dorośli, lecz
posługuje się bardzo użytecznym tabu, pozwalającym w dziecinnie
łatwy sposób wrzucać część własnych przestępstw do społecznej
luki pamięci. Ogromna większość ludzi staje się konformistami i
przystaje do podtrzymywania tabu, choć oczywiście nie czynią tak
wszyscy.
Państwowa luka pamięci jest przepastna, ale na
szczęście istnieje do niej dostęp. Wygrzebywanie brudów, które w
niej zalegają może się czasami wydawać czynnością skazaną na
ponowne wrzucenie do zbiorowej luki pamięci, lecz w istocie każdy
cios zadany w ten sposób państwu trafia celu. Nic nie szkodzi tabu
tak, jak wypowiadanie go na głos. PAŃSTWO TO PRZESTĘPSTWO.